PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=838524}

Matrix Zmartwychwstania

The Matrix Resurrections
5,0 52 354
oceny
5,0 10 1 52354
4,8 38
ocen krytyków
Matrix Zmartwychwstania
powrót do forum filmu Matrix Zmartwychwstania

Uważni dostrzegą, iż pomimo rozwodnionej fabuły i mdłych rebeliantów (poza parą protagonistów) również i ten film opowiada o systemie. Jest to system na wskroś współczesny - świat metakomentarzy, samoświadomy, rzeczywistość wirtualnych bytów oddzielonych od swoich pierwowzorów, żyjących już tylko dla siebie samych - jednym słowem - świat czystych symulakrów.
Zważywszy, że dzieło J. Baudrillarda, francuskiego filozofa kultury i jednego z ojców postmodernizmu - "Symulakry i symulacje" - stanowiło ogromną inspirację Wachowskich przy tworzeniu oryginalnego Matrixa, można założyć, że ten nowy system nie jest dziełem przypadku. Kto czytał "Symulakry.." ten wie doskonale, czym są. Pierwsza połowa filmu doskonale oddaje spustoszenie, które sieją one w naszej kulturze.Tragifarsa, w jakiej egzystuje Neo, jego pragnienie powrotu do czegoś rzeczywistego, jest pragnieniem wyrwania się ze świata symulakrów - znaków pozbawionych wagi, pochłaniających wartości, wypaczających w cynicznym szyderstwie swoje pierwowzory.

Gdzie to nas jednak prowadzi? Kwestie te nie znajdują żadnej satysfakcjonującej konkluzji w drugiej połowie filmu. Świat nowego matrixa jest odczuwalnie mały, ogranicza się do kilku wnętrz (głównie - jakże wymownie - do kawiarni i biurowych gabinetów). Pośród ruin snuje się pozbawiony celu i dawnej wyrazistości agent Smith. Nie mogę sobie nawet przypomnieć, jak kończy się jego wątek. Agenci? Wygnańcy? Możecie zapomnieć o jakimkolwiek poczuciu zagrożenia z ich strony. W ogóle ciężko powiedzieć, jakie są stawki w tej historii, bo cały film skupia się na historii Neo i Trinity, oni z kolei skupiają się tylko na sobie. W końcu para protagonistów po raz kolejny uwalnia się z Matrixa, by w ostatniej scenie radośnie szybować po przestworzach. Dawne hasło "I'm calm like a bomb" nie dotyczy już naszych bohaterów, a i ładunki detonowały jakoś bez wstrząsu.
Co to wszystko oznacza dla widzów? Chyba nie ma dla nas dobrych wieści. Pozostaje nam trwać w tej miałkiej wersji matrixa, a nasz zbawca co najwyżej namaluje nam tęczę na niebie. Może taki jest celowy, pesymistyczny przekaz Lany - dać nam do zrozumienia, że z tego systemu naprawdę nie ma wyjścia - bo każda forma buntu zostanie skutecznie skanalizowana i zagospodarowana przez jakąś formę samorealizacji w ramach systemu. Ja chyba jednak muszę pochodzić ze starszej wersji matrix -, z czasów ludzi bardziej krnąbrnych i niepokornych, niż zagubionych.

ocenił(a) film na 8
lolek85

Genialny tekst. Cieszę się, że znajduję jeszcze w komentarzach pod matrixem 4 komentarze, z którymi mogę się tak dobrze zgodzić!

ocenił(a) film na 7
Kermbot

Dziękuję.

lolek85

Przecież sam Baudrillard powiedział, że Matrix nie ma nic wspólnego z jego pracami.

ocenił(a) film na 7
homoxymoronomatura93

Tak, Baudrillard odniósł się do zbyt dosłownego potraktowania symulacji w trylogii, oraz do tego, że co do zasady, symulacja powinna być nierozróżnialna od rzeczywistości, podczas gdy w Matrixie świat rzeczywisty jest wyraźnie separowalny od symulacji. W "Symulakrach..." jest zresztą rozdział o scince-fiction. Dla J. Baudrillarda ten gatunek wyczerpuje się w utworach pokroju dzieł Philipa K. Dicka - twórcy światów wypełnionych symulakrami, które Dick ożywiał i konfrontował ze swoimi bohaterami - często ukazując właśnie bezradność tych drugich znaków zamykających ludzi w pułapce, do której kiedyś weszli dobrowolnie.

Wydaje mi się jednak, że pewne rzeczy w oryginalnym Matriksie umknęły Baudrillardowi, a może ich po prostu nie docenił. Wszak Neo wyrywa się nie tylko z symulacji więżącej go w dosłownym sensie- zrzuca też okowy szeroko rozumianego "systemu": buntuje się przeciwko monotonnemu kieratowi życia codziennego, regułom wyznaczającym każdemu jego miejsce, roli trybika w rozrosłej korporacyjnej machinie i tak dalej... Wszyscy to znamy, bo Neo stał się głosem pewnego pokolenia ;) Cały cyberpunk był zresztą z jednej strony buntem, a z drugiej - wyrazem fascynacji cyfrowym światem, który zaczął przenikać rzeczywistość i przejmować nasze funkcje. Baudrillard pisze o ostatniej formie nihilizmu - jako właśnie tej formie fascynacji własnym zanikiem i samym systemem, jego obojętnymi operacjami na nas. I to właśnie ten rozdział jego książki pojawia się w samym Matriksie, gdy przez ułamek sekundy widzimy Neo szperającego w książce-skrytce. Wydaje mi się, że Wachowscy dobrze zrozumieli i oddali to przesłanie.

Obecne pokolenie jest jednak inne i może właśnie dlatego Baudrillard doceniłby bardziej czwartego Matriksa, niż jego poprzedników. Wszak w pierwszej połowie filmu mamy właśnie do czynienia z zatarciem się świata fikcji i rzeczywistości. Maszyny wyciągnęły lekcję z poprzednich porażek i w końcu postanowiły ujawnić, to co do tej pory było najgłębszym sekretem. Odkryły przed ludźmi matrix, wręcz uczyniły z niego pomnik rozrywki - ku rozpaczy człowieka, który oddał życie walcząc z tymże więzieniem. W ten sposób można bowiem rozrobić każdego. I takie jest współczesne pokolenie - rozbrojone, uprzedmiotowione przez otaczające je urządzenia, potulnie zarządzane przez system/maszyny/korporacje - czy jakikolwiek symbol sobie wybierzesz.

ocenił(a) film na 1
lolek85

Kolejna nadinterpretacja. Oczywiście każdy ma do niej prawo. Moim zdaniem jeśli Wachowski chce coś przekazać to, że świat schodzi na psy a razem z nim kinomatografia, w której liczą się bardziej świecidełka dla niewymagających widzów niż jakość dla ludzi ze starego systemu. Tylko, że ja dziękuję bardzo za tekie wybiegi jeśli muszę za nie płacić idąc do kina a spodziewając się kontynuacji czegoś dobrego.

ocenił(a) film na 7
sonoflight

Każdy ma raczej prawo do interpretacji, a nie nadinterpretacji.
Czego dobrego właściwie spodziewałeś(/aś) się z tej kontynuacji dla "ludzi ze starego systemu"? Wszak to my doprowadziliśmy do obecnego stanu rzeczy - implozji sensu, wtórności rozrywki i wszechobecności technologii w każdym aspekcie życia. 99% ludzi będzie marzyć o rewolucji i zerwaniu z kieratem, jednocześnie będąc wciąż beneficjentami systemu - "yearning for what you don't have, while dreading losing what you do", jak to mówi film. Idziemy do kina, przybytku masowej rozrywki, by wskrzesić w sobie samych iskrę starego buntu? ;)

Czas przestać marzyć o dobrych filmach i dowiedzieć się czegoś o sobie samym. Matrix 4 może nie był potrzebny jako kontynuacja Matrixa, ale warto wyciągnąć z niego - i z jego porażki - kilka wniosków dla siebie.

ocenił(a) film na 1
lolek85

Może i z tej fabuły można by coś sklecić dobrego ale nic takiego się nie stało, wykonanie tego filmu to żenada. Nie podłączaj i nie tłumacz słabości filmu jakąś metaforą naszego życia. Film jest po prostu żenująco słaby i jako kontynuacja i jako osobny film. A ja nie czuję się odpowiedzialny za obecny stan społeczeństwa, zawsze byłem pod prąd i odważnie mówiłem o tym co myślę o zgubnych trendach.
Można było zrobić coś niesamowitego biorąc nawet niektóre wątki z tej części a otrzymujemy jakiś wyrzyg. Może kiedyś uda mi się znaleść czas na napisanie opowiadania z alternatywną kontynuacją trylogii i udowodnię, że nie trzeba było serwować takiego śmiecia z braku pomysłów.

ocenił(a) film na 7
sonoflight

Cała jakość Twojej wypowiedzi jak i merytoryczny poziom argumentów każe mi wierzyć, że mówisz prawdę, gdy twierdzisz, że nie miałeś żadnego wpływu na współczesny świat. Poza tym zaś zachęcam Cię, byś nie czekał długo, przysiadł i napisał "alternatywną kontynuację" Matrixa. Dwie rzeczy mogą się wówczas wydarzyć, jak sądzę:

a) po długim namyśle dojdziesz do wniosku, że nie masz nic nowego do powiedzenia, a Twoje pomysły są tak wtórne jak fabuła Cruelli, którą z jakiegoś powodu wyceniłeś na 9. To jednak wariant optymistyczny i mało prawdopodobny.

b) spłynie na Ciebie prawdziwa wena twórcza, napiszesz swoje dzieło i śmiało - tak jak zwykłeś czynić wszystko - podzielić się nim ze światem. Pozwoli mi to z równą śmiałością i bez wyrzutów sumienia odnieść się do tej eksplozji oryginalności i czerpiąc z bogatego arsenału konstruktywnej krytyki oraz środków stylistycznych, jaki stanowi Twoja poprzednia wypowiedź okraszę swoją recenzję wieloma "żenadami" i "wyrzygami".

Kończąc ten mało rozwijający wątek przypomnę, że moja pierwotna wypowiedź była krytyką Matrixa 4. Nie jest to film na miarę oryginału i nie powiedział wystarczająco wiele i w wystarczająco ciekawy sposób, by usprawiedliwić swoje istnienie. Nasza kultura ugrzęzła w niekończących się zapętleniach, powieleniach, rebootach, spin-offach, prequelach i sequelach - a to dlatego, że nie mamy już nic więcej do powiedzenia. Natomiast krytykować temat, a w ogóle go nie rozumieć to zupełnie dwie różne kwestie.

ocenił(a) film na 1
lolek85

No super Lolku, może będę pamiętał żeby się podzielić z Tobą moimi wypocinami. Poziom moich wypowiedzi dostosowałem do poziomu tego filmu, a nigdzie nie napisałem, że nie miałem wpływu na ówczesny świat, napisałem, że nie biorę odpowiedzialności za to jak się stoczył. Wykorzystałem mój krąg wpływu jak najefektywniej aby choć trochę świat ulepszyć. Na pewno nie dążę do tego wypowiedziami na filmweb, pod takim gniotem, ani w odpowiedzi na elokwentny stek bzdur jakiegoś trolla lub szukającego atencji bajkopisarza. Nie biorę Cię za głupka bo za dobrze piszesz więc to jedyne wytłumaczenie dlaczego bronisz tej produkcji. To nie prawda, że kultura ugrzęzła, że ludzie nie mogą nic wymyśleć, tak jest tylko w wypadku tej części społeczeństwa, która leci po mindstreamie, który ogłupia, odbiera energię życiową i wolę. Uogólniasz problemy części społeczeństwa do ogółu, dlatego nie dziwię się twoim nadinterpretacjom skoro poruszasz się po marginesie stereotypów, a nie dostrzegasz kontentu złożoności życia z jego możliwościom, wyborami, pomysłami. Film jest próbą czegoś, ja tego nie kupuje, jeśli twórca chciał nam przekazać coś to mógł to zrobić oszałamiając nas głęboką fabułą z zagadkowymi i wyjawiającymi prawdę słuchaczom głównego nurtu dialogami, oczarować nas ponownie efektami i może trochę innym ale osobliwym klimatem, zaszokować zwrotem akcji, pomysłem, zakończeniem, które nie przyszło nam do głowy, nawet w czasie sensu. Natomiast tutaj widać wyraźnie, że ktoś poszedł na łatwiznę i zamiast pomęczyć się aby postawić na koniec wisienkę, oblał wszystko pomyjami parodii. Ktoś powie, że oczekiwałem po prostu czegoś jak pierwszy Matrix, nie, oczekiwałem czegoś lepszego, po tylu latach, danych na pomysł, przygotowania, na realizację, film powinien rozwalić mnie tak jak kiedyś, gdy wróciłem do domu po kinie i przy zgaszonym świetle, słuchając mocnego rocka, próbowałem odnaleźć się w rzeczywistości. Naprawdę nie chce mi się opisywać co było złe w tej produkcji bo jest tego za dużo i wiele osób na tym forum już o tym pisało, a jak ktoś tego nie dostrzega to albo jest 13 latkiem albo udaje w celu popolemizowania dla fanu.

I jeszcze jedno. Nie rozumiałem nigdy ludzi porównujących oceny takich filmów jak Matrix i Cruella. Może są ludzie którzy oceniają film w stosunku do wszystkich obejrzanych filmów w życiu bez względu na rok produkcji, gatunek, nakład finansowy itd. Ja i pewnie mnóstwo innych ludzi tak nie robi, oceniam tylko i wyłącznie ten film, bez porównań. Próbuję zrozumieć jakie były intencje twórców i oceniam w jakim stopniu i jakości spełnili założenia. Poza tym, oczywiście biorę pod uwagę subiektywne odczucia ponieważ moja ocena na tym portalu jest przede wszystkim dla mnie, żebym np. za 10 lat przeglądając listę ocenionych filmów wiedział który właśnie mi ( a nie pani Krystynie warzywniaka lub Bolkowi z z pod budki z piwem) film się spodobał i który warto obejrzeć ponownie albo komuś polecić.

ocenił(a) film na 10
sonoflight

" mógł to zrobić oszałamiając nas głęboką fabułą z zagadkowymi i wyjawiającymi prawdę słuchaczom głównego nurtu dialogami, oczarować nas ponownie efektami i może trochę innym ale osobliwym klimatem, zaszokować zwrotem akcji, pomysłem, zakończeniem, które nie przyszło nam do głowy, nawet w czasie sensu. "
Pomyje parodii to twoja wypowiedź, wszak wiele z powyższych zostało spełnionych. Koniec końców cieszę się, że jestem w mniejszości oceniających film wysoko. Zwłaszcza jak czytam uzasadnienia osób oceniających ten film na1.
"20 lat czekania na pedalskiego matriksa". "1ke zrobili bracia, 4ke siostry dlatego to kaszana" i te twoje bezpodstawne bzdety...
Cruella na 9?!
Kumam, że lubisz gdy disneyowskie sequele biorą się "na powaznie".

ocenił(a) film na 1
Ra_vael

Wiele powyższych zostało spełnione?
Ha ha ha ha ha ha ha
Które?

Tu nie ma o czym pisać, nic nie było w tym filmie dobrego może oprócz Jessici Henwick, która bardziej podobała mi się jednak w Iron Fist oraz te kilka wątków, które jak wspomniałem wcześniej były obiecujące. Niestety wymieszano je z płytkimi, nudnymi, infantylnymi, oczywistymi, na siłę poprawnymi politycznie i rozwinięto je oraz przedstawiono prostacko, że przypomina mi to ładny drift zakończony uderzeniem w górę gnoju, gdzie okazuje się, że góra gnoju była celem a drift wyszedł przypadkiem.

I nie wiem czemu czepiacie się tej Ceuelli, średnia ocena wysoka, więc nie tylko mi się ten film mocno podobał, poza tym zauroczony jestem Emmą Stone od zawsze.

lolek85

Cieszę się, że też ktoś dostrzegł, że być może ten Matrix w większym stopniu nawiązuje do dzieł Jean Baudrillarda. Pierwsza część filmu mnie zaskoczyła i miałem nadzieję, że film do samego końca utrzyma się w konwencji balansowania między rzeczywistościa i hiperrzeczywistością. Niestety później znów dostaliśmy wyraźny podział między Matrixem i Zionem czy w tej części tym nowym podziemnym miastem. Szkoda.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones