Emilie Tesson-Hansen (Céline Sallette) jest ambitną szefową działu HR w dużym koncernie spożywczym. Praca wypełnia całe jej życie. Kobieta jest doskonałym korporacyjnym „żołnierzem”. Nie ma problemu z wdrażaniem bezwzględnych zasad i procedur, które pomagają firmie osiągać dobre wyniki finansowe. Pewnego dnia jednak dochodzi do tragedii. Zdesperowany współpracownik popełnia samobójstwo na jej oczach. Straumatyzowana Emilie musi przewartościować swoje życie i zastanowić się, co jest naprawdę ważne. Wstrząsający dramat z elementami thrillera, obnażający nieludzką kulturę pracy niektórych francuskich korporacji
opis prawie zgodny :P
Bo z doświadczenia wiem, że nie tylko francuskich korporacji - a tak BTW tak dziwnie jakoś znajomo to brzmi jak się cofniemy w czasie do skakania z okien pracowników Orange w podobnych okolicznościach (sugerowanie "idź sobie").
Inspiracją dla scenariusza były wydarzenia w firmie France-Telecom, w której w latach 2008-2009 doszło do serii samobójstw.
Ale, rzecz jasna temat jest uniwersalny i dotyczy wszystkich większych firm. Bardzo realistycznie przedstawiona jest atmosfera jaka w nich panuje.
Świetny film.
Klimat korpo jest nieźle oddany, we Francji to i tak lepiej wygląda, polskie ewoluują w stronę folwarków pańszczyźnianych. Dzięki filmowi dowiedziałem się, że we Francji, w dużych zakładach pracy, działa Le comité d'hygiène, de sécurité et des conditions de travail ( CHSCT) (w wolnym tłumaczeniu Komitet ds . Zdrowia, Bezpieczeństwa i Warunków Pracy) - to taka Państwowa Inspekcja Pracy tylko wewnętrzna, działająca jak związek zawodowy.
Hehehe!
Co się dzieje, co to się dzieje?
Dodający na 3 głowy i były weryfikator, aby wstawić opis ucieka się do sposobu szaraków nie mogących/nie chcących uderzać głową w filmwebową bezduszną maszynę kontrybucji...
Koniec świata panie Popiołek :D
:)
Wiem, wiem, rozumiem, doceniam i popieram, tylko ciężko mi było ukryć zdziwienie, kto jest autorem...
"...obnażający nieludzką kulturę pracy niektórych francuskich korporacji" - francuskich? Każdej korporacji! I nie tylko korporacji, niestety!
Co istotne: Emilie zostaje bohaterką mimo woli. Jej sumienie się budzi dopiero wtedy, gdy sama pada ofiarą mechanizmu, który wykorzystywała w swojej pracy do niszczenia innych,niepotzrebnych trybów machiny. Taka "bohaterka mimo woli". Jej nawrócenie wcale mnie nie przekonuje, bo także jest koniunkturalne. Ona chce po prostu przetrwać i wyjść na tym jak najlepiej!
Gdyby nie to spektakularne samobójstwo, które zrobiło zamieszanie, dalej niszczyłaby ludzi i spała spokojnie. 100tysEUR rocznie i bonusy skutecznie lulałyby ją do snu....